środa, 28 maja 2014

Zdrowie Romów


Śr
edni poziom zdrowia Romów w Europie jest o wiele niższy niż w przypadku społeczeństwa głównonurtowego.
Spotykają się oni z utrudnieniami w dostępie do usług medycznych. Wynika to z często z uwarunkowań kulturowych: niechęci do instytucji, konieczności posiadania dokumentów tożsamości, rejestracji urodzin. Problemem jest także dyskryminacja ze strony pracowników służby zdrowia nierozumiejących ograniczeń nakładanych przez Romanipen głównie na Romni – w szczególności w zakresie kontaktów z gadjo, a zwłaszcza lekarzami – mężczyznami.
Nie zawsze łatwy dostęp do bezpłatnych usług medycznych uniemożliwia leczenie ze względu na stosunkowo częste ubóstwo Romów.
Braki w edukacji utrudniają uświadomienie Romom, że zdrowie to nie tylko brak uciążliwych chorób i że nie należy lekceważyć poważnych symptomów. Dodatkowo tradycyjne samoleczenie oparte na naturalnych i niestety nieskutecznych metodach jest w środowisku romskim bardzo powszechne.
 

Pełna wersja powyższej infografiki – „Romano Atmo”, 2014, 1(49), s. 16-17.

Więcej informacji o wybranych aspektach romskiego zdrowia – Edukacyjne i kulturowe uwarunkowania dostępu Romów do usług medycznych, „Studia Romologica”, 2013, 6, s. 173-186.
 

niedziela, 18 maja 2014

Romané Chavé


7 lat temu – 18 maja 2007 roku zmarł Vania de-Gila (Jan Kochanowski) – Rom, doktor francuskich uniwersytetów w obszarze lingwistyki i etno-socjologii. Urodzony pod Krakowem, mieszkając głównie we Francji, przez całe życie związany był z Polską, Litwą – skąd pochodziła jego matka – i Indiami.
 

To właśnie indyjskie pochodzenie Romów i zagadnienia etnolingwistyczne stały się osią nadzwyczajnej aktywności tej barwnej postaci. O tych zagadnieniach traktuje jego niezwykle interesująca książka wydana przez Związek Romów Polskich w 2011 roku Mówimy po romsku. Historia, kultura i język narodu romskiego.
Poza znaczą częścią poświęconą zagadnieniom struktur gramatycznych języka Romów i obszernymi słownikami, autor koncentruje się w niej na kilku tezach:
- Romowie wyszli z Indii w dwóch grupach migracyjnych odległych od siebie o czterysta lat;
- 90% Romów jest potomkami kasty wojowników, pozostali – kasty Braminów;
- potrzebny jest jeden wspólny język dla wszystkich Romów ściśle odwołujący się do swojego sanskryckiego rdzenia.
 

Zarówno główne tezy, jak i wiele wniosków wydaje się z punktu widzenia metodologicznego nieuzasadnionych, choć opartych na solidnych – językoznawczych podstawach (indoromska lingwistyka komparatywna). Choćby to, że na podstawie niewielkiego (już z tym trudno się zgodzić) zróżnicowania dialektów romskich, autor wysnuwa wniosek, że przodkowie Romów nie mogli być koczownikami, gdyż taka trwałość języka świadczy o tym, że posiadali państwo z administracją, obroną narodową i wspólnymi interesami.
Autor konkretnie określa rejon, daty, przyczynę migracji i przynależność etniczną poprzedzające wyjście przodków Romów z Indii. U progu ich wejścia do Europy przypisuje im rolę weterynarzy, płatnerzy, oficerów.
Inne szczególne wnioski dotyczą najwcześniejszych wędrówek ludów. Albańczycy mają być potomkami Bałtów, ta sama grupa miała dotrzeć w trzecim tysiącleciu p. n. do Indii, Rama z Ramayany miał być ojcem Remusa i Romulusa. Także przedstawiona historia wędrówek i etniczno-genetyczne relacje pomiędzy Ariami, Indoeuropejczykami, Indoariami i Romané Chavé (Cyganami europejskimi) odbiegają od powszechnie przyjętych opinii.
 

Trudno jednak oceniać wartość naukową tej publikacji, bez porównania jej ze szczegółowymi badaniami prowadzonymi przez Vanię de-Gilę w Indiach i ich wynikami publikowanymi w tym kraju oraz we Francji.
Warto byłoby potraktować tę książkę jako podstawę do większego programu badawczego dotyczącego historii Indii i Romów, a także zweryfikować zaprezentowane podejście do najstarszych migracji ludzkich, choćby w powiązaniu z badaniami chromosomu Y, haplogupy R1a, czy choćby nowych tez o historii ludów indoeuropejskich.


Pomimo powyższych zastrzeżeń, publikacja ta należy do grupy najważniejszych polskojęzycznych wydawnictw romologicznych i warto się z nią zapoznać. Choćby po to aby miejscami się dziwić...

czwartek, 8 maja 2014

Deportacja wszystkich europejskich Romów do jednego państwa


Na szczęście nie jest to aktualna koncepcja. Nie ma też pewności, czy był to pomysł prawdziwy. Jednak był na tyle zadziwiający, że wymaga choćby niewielkiego komentarza.
Państwem docelowego przesiedlenia Romów z Unii Europejskiej miała być Ukraina. Informację tę podał portal prawda.ru w październiku 2013 roku.
Był to okres poprzedzający potencjalne podpisanie w Wilnie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Według rosyjskiego portalu, przyjęcie deportowanych Romów miało być jedną z cen jakie Ukraina miała zapłacić za możliwość stowarzyszenia. Ponoć – niestety obecnie nie jest to łatwe do sprawdzenia - taką oficjalną i pisemną deklarację złożył ówczesny prezydent Ukrainy – Wiktor Janukowycz.
Trzeba mieć świadomość, że część europejskich polityków i niestety także obywateli (w szczególności z państw o naprawdę znacznej liczbie obywateli romskich) chętnie zgodziłaby się na takie rozwiązanie. Jednak z punktu widzenia Unii Europejskiej i demokratycznych podstaw jej funkcjonowania – nie ma możliwości aby zastosować w stosunku do jej własnych obywateli tego rodzaju migracyjny przymus.
Trudno także wyobrazić sobie, co Ukraina zrobiłaby z nagle przybyłymi – powiedzmy że nie 12 ale choćby - 5 milionami Romów. Albo jak zareagowałoby ukraińskie społeczeństwo. Albo jak udałoby się zatrzymać owych zesłańców na miejscu.
Być może ktoś inny jest w stanie znaleźć w umowie stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską jakiekolwiek zapisy mówiące o uczynieniu z Ukrainy oficjalnego miejsca deportacji Romów z Unii Europejskiej, jednak mi się to nie udało.
Jest to przykład tego że łatwo można upowszechniać niesprawdzone - a wszystko wskazuje na to, że także nieprawdziwe - informacje związane z Romami. Poza tym, ewidentnie kwestie dotyczące Romów zostały wykorzystane do celów politycznych.
Generalnie sprawa jest zadziwiająca.
Oczywiście najbardziej szkodzi Romom. Czasem bowiem wystarczy jeden niezbyt mądry pomysł, aby po latach został uznany za świetną koncepcję. Tak się rodzą plotki, tak się rodzą stereotypy, tak też mogą tworzyć się strategie działania. Oby nie w tym przypadku…